Niedziela. Kuchnia. Na śniadanie nasza ukochana weekondowa jajeczniczka z kabanosków i ekologicznych jaj :”) . Kawa z ekspresu, dużo śmiechu, i wspólnego przepychania się przy lodówce…
I Kaj pchający się z krzesłem do patelni i rozgrzanej płyty. I my – rodzice – na straży, by nasze dziecko się nie poparzyło, płyty nie dotknęło i … z krzesła nie spadło…
My z troską: ” Kajusiu, zejdź z krzesła, odsuń się od płyty, nie pchaj tu paluszków…bo się poparzysz. Biegnij do pokoju Maksa się pobawić…
Kaj buńczucznie: “Ale ja nie chcę się bawić!! Ja chcę wreszcie zrobić coś WAŻNEGO!!!”…
Tudum…Koniec. Kropka. A nam po prostu …”szczęki opadły”..
Z pozdrowieniami,
Wasza
Magdalena Rusiecka-Serwatka